Błonia

Dave Foxwood

Kucną przy Lily i uśmiechnął się niepewnie. Podniósł delikatnie dłonią brodę dziewczyny, po czym popatrzył jej w oczy.
-Wolałbym żeby ktoś to obejrzał. Nie znam się na tym. Może masz jakieś zwichnięcie.

Gość

-To tylko rozcięcie...
Położyła rękę na jego ramieniu.

Dave Foxwood

-Chyba nie masz dziś szczęśliwego dnia. -Powiedział oglądając policzek Lily.

Gość

-wiesz... wcale nie był taki zły. Dzięki Tobie...

Dave Foxwood

-Miło mi to słyszeć. -Spojrzał na Lily. -...A boli cię coś?

Gość

-Nie, ty jesteś... lekastwem na wszystko.
Spuściła głowę i bała się jego reakcji.

Dave Foxwood

Zawahał się na chwilę. Spojrzał w niebo, po czym prosto w oczy Lily.
Nie chciał za bardzo reagować. Była świeżo po zerwaniu, tylko tak odreagowuję na nim. Powstrzymał się od czegoś głupiego i uśmiechnął się.
-Proszę nie spuszczaj wzroku w dół. Gdy z tobą rozmawiam lubię patrzeć ci w prosto w oczy. -Nie było to za bardzo na temat, ale nic innego nie przyszło mu do głowy.

Gość

-Dzięki, że jesteś. To jak idziemy?
Wskazała głową w stronę Lasu..

Dave Foxwood

-Hmm...Jeśli tylko chcesz. -Uśmiechnął się i wyciągną w jej stronę rękę by pomóc jej wstać.

Gość

Wstała i uśmiechnęła się.
-Aaa, ty chcesz? -zapytała.